środa, 24 lipca 2013

Rozdział 2: Jedna noc i tysiące zawirowań

     Robert siedział na kanapie, w salonie, w swoich dortmundzkim mieszkaniu.W rękach trzymał album ze zdjęciami. Przewracał kolejne kartki. Spojrzał na zdjęcie Ani ze ślubu. Uśmiechnął się na widok jej uśmiechu, na widok jej szczęśliwych oczu. To już dwa tygodnie. Dwa tygodnie od pogrzebu.
Nie był samotny. W końcu w sercu miał osobę, którą kocha bezgranicznie. Nie tęsknił. Miał Anię cały czas przy sobie, czuł jej obecność.
- Graliśmy sparing z Bursaspore i wiesz wygraliśmy. Strzeliłem nawet gola- uwielbiał jej opowiadać o tym co robił, a szczególnie o meczach. Wiedział, że ona dokładnie wszystko wie, a jednak mówił. Przejechał palcem po twarzy Ani.
Czy naprawdę zrobiłem wszystko, by ten miesiąc był najlepszy w Twoim życiu?-szepnął.
Starał się. Chciał to uczynić. A jednak wiedział, że nie do końca mu się to udało. Robił wszystko, by na jej twarzy gościł taki sam uśmiech jak zawsze. Promienny, szczery. Nie udawało mu się. Tylko Agata potrafiła sprawić, że Ania uśmiechała się. Było jej ciężko, nie chciała umierać.
Codziennie powtarzała:
- Robert, jesteś młody, wspaniały możesz odejść i znaleźć sobie fantastyczną dziewczyną.
A on zawsze odpowiadał :
- Ślubowałem Ci wierność, ślubowałem że nie opuszczę Cię aż do śmierci. A poza tym kocham Cię, kochanie.
W takim momencie życia uświadomił sobie, że ma wspaniałych przyjaciół. Któregoś dnia do jego domu zapukała delegacja. Kuba, Łukasz, Sławek, Wojtek, a nawet Marco, Mario. Raz przyjechał nawet sam Klopp.
Był im za to wdzięczny. Nie wiedział kto to wymyślił, ale ich obecność mu w jakiś sposób pomagała. Wspierali go.  Robili wszystko, by choć na chwilę zapomniał o rzeczywistości.
I to pewnie dzięki Nim nie poddał się, a zrozumiał wiele rzeczy.
Musiał żyć. Dla Ani. Obiecał jej to i chciał tej obietnicy dotrzymać. Ania powiedziała, że jeszcze znajdzie dziewczynę, w której się zakocha, która będzie wspaniała. Ale on wiedział, że żadna nie będzie taka jak ona.
Wstał i wziął swój telefon do ręki. Na wyświetlaczu był nieodebrany sms. Nadawca Kuba. Przeczytał:
Jutro masz być u mnie o 17. Odmowy nie przyjmujemy. Oliwka już się nie może doczekać swojego ukochanego wujka.

Ta mała skradła mu serce. Kuba specjalnie napisał mu o Oliwce. Jakub wiedział doskonale, że on uwielbia spędzać czas z jego córką. Kiedyś marzył, że razem z Anią też doczekają się tak cudownej córki.

No ale widocznie życie miało wobec niego inne plany. Powtarzał sobie to ciągle.

                                                                      *

Izabela  przebierała się w szatni ze swą grupą na kolejne zajęcia. Tym razem na zajęcia modern jazz.
Założyła czarne legginsy, białą bokserkę oraz miętowe ponczo.
- Izka, co dzisiaj robisz? Może poćwiczymy choreografię ?- spytał  Martin, hiszpański kolega z roku.
- Wiesz co dzisiaj nie mogę. Umówiłam się z sąsiadem. Jakąs imprezę robi. Może mógłbyś jutro?
- Ok, może być jutro.
Weszli do dużej sali.Przywitał ich nauczyciel.
- Dziś kontynuujemy wczorajszą lekcję. Ustawcie się.- rzekł spokojnie, ale wyraźnie akcentując wszystkie słowa.
Włączył muzykę. Zaczęli tańczyć. Kilka skoków pokazujących wznoszenie i opadanie, kilka kroków pokazujących przyspieszenie i zwalnianie. Kilka ruchów dających wolność i swobodę.  
- Nathan przyspieszasz- do uszów Izy dobiegła uwaga nauczyciela w stronę kolegi z Belgii.
Była to szkoła międzynarodowa.
Kolejne ruchy rękami, ciałem, kolejne ruchy w takt muzyki. Akurat lubiła tą piosenkę.
Kolejne skoki i obroty.
- Laura i Iza bardzo dobrze- nauczyciel podszedł do Izy i Laury, 22-letniej Austriaczki.
- Za dwa dni jest konkurs właśnie w technice modern jazz.  Mam dwie osoby do wybrania z pierwszego roku. Tylko dwie. Do wygrania roczny kontrakt.Wybieram Laurę  i Izę.
- Ale za dwa dni? Nie zdążymy nic przygotować - powiedziała Austriaczka.
- Najlepsi tancerze to tacy, którzy mogą zatańczyć bez żadnej wymyślonej choreografii. Gdybyście mieli więcej czasu każdy z Was mógłby wystąpić. A ja wybrałem najlepszych. Każdy  z uczestników ma tyle samo czasu do pracy nad choreografią.Macie równe szanse.

Równe szanse. Nie do końca. Izabela nie mogła zrezygnować ze spotkania u Kuby, więc jej pozostawał dzień. Bardzo chciała wygrać. Kontrakt równał się pieniądze, a ona szukała pracy. Potrzebowała jej. Do opłacenia czesnego, czynszu i rachunków. Do bycia niezależną.

Tu w Dortmundzie zaczynała nowe życie. I całkiem dobrze jej szło. Miała przyjaciół i dzięki Nim przypominała sobie czym jest przyjaźń. Z Kaśką cudownie spędzała czas, za to Kuba był doskonałym powiernikiem jej tajemnic, lęków.

- Na dzisiaj koniec- rzekł nauczyciel, a cała grupa poszła do szatni się przebrać.

- Ale z Was szczęściary- rzekła Ines do Izy i Laury.
- Wiesz Ines Ty nie specjalizujesz się ani w modern jazz ani w balecie tak jak dziewczyny- rzekł Martin.
- Ale i tak muszę się tego uczyć.

- Dobra ja lecę. Do jutra!- pożegnała wszystkich Iza.

                                                                       *
Agata kończyła robić resztę potraw.  Kuba zakładał koszulkę, przyglądając sie jak Oliwka układa coś z klocków.
- Kuba, idź przebrać Oliwcię- rzekła Agata.
- Chodź Oliwcia pójdziemy się przebrać, bo zaraz przyjdzie ciocia Iza, wujek Robert, wujek Marco, wujek Łukasz.

Ktoś zadzwonił do drzwi.
- Kochanie, otwórz jak możesz- zawołał Kuba z pokoju.
Agata podeszła do drzwi.
- Cześć. Przyszedłem trochę wcześniej-pocałował ją w policzek Robert.
- Wchodź. Kuba przebiera Oliwkę, zaraz przyjdą. I pewnie zaraz przyjdzie reszta.
- Jaka reszta?
- A to Kuba Ci nie mówił? Zaprosiliśmy Ciebie, chłopaków i innych znajomych.
- Nie, nie mówił ale no dobra.
Ktoś złapał go za nogę. Spojrzał w dół.
- Cześć mała- wziął Oliwkę na ręce. - Ale się za Tobą stęskniłem.

Po chwili przybyli już wszyscy, oprócz Izy. Wszyscy byli zajęci zabawą z Oliwką.
Zadzwonił dzwonek do drzwi.
- To pewnie Iza. Otworzę- zaoferował się Kuba.
Ujrzał Izę w niebieskiej sukience i czarnych sandałach na obcasie.
- Ładnie wyglądasz.
- Dzięki, Ty też. Spóźniłam się trochę, wszyscy już są.
- W sumie to chłopaki przyszli trochę za wcześnie. Ale chodź przedstawię Cię.
Gdy weszła do salonu oczy wszystkich zwróciły się na Nią.
- Cześć- przywitała się.
- Izaaa- doleciała do Niej Oliwka.
- Cześć Kochanie- pocałowała małą w czoło na powitanie.
- Nie mówiłeś Nam, że zaprosiłeś taką ładną dziewczynę- wtrącił Marco Reus.
- Mówiłem, że zaprosiłem sąsiadkę.

Iza siedziała w kuchni, rozmawiając z Ewą, żoną Łukasza.
- Idę na chwilę do męża- przerwała rozmowę i udała się do salonu.
Podeszła do okna. Przyglądała się Dortmundowi nocą i popijała kieliszek wina.
Dortmund to takie piękne miasto. A nocą.. nocą wyglądał niesamowicie.
Miejsce idealne do spełniania marzeń. Za dwa dni miała wystąpić w konkursie. Tak bardzo chciała wygrać.
- Czemu stoisz tu sama?- głos Roberta wyrwał ją z rozmyśleń.
- A Ty? Przecież przyszedłeś tu żeby pobyć samemu..- spojrzała na Niego.
Uśmiechnął się.
- Czytasz w moich myślach.
- Może.
Ta dziewczyna dla Roberta była zadziwiająca. Nie taka jak inne. Jej opadające loki dodawały jej tyle gracji i uroku, a twarz.. twarz była tajemnicza. To tak jakby skrywała tajemnicę i ukrywała ją, ale twarz i tak ją zdradzała.
- Napijesz się ze mną?- spytał, sięgając po kolejną butelkę wina.
- Chętnie.
Nalał wina sobie i Izie do kieliszków.
- Masz kogoś?- spytał niespodziewanie.
Czy naprawdę chciał oto spytać? Sam nie wiedział, wyrwało mu się to przypadkowo.
- Tak. Mam taniec- zaśmiała się.
- A ja mam piłkę. Mam taką swoją ulubioną piłkę od dzieciństwa . Dostałem ją na któreś urodziny do taty. Jest już połatana i do gry się nie nadaje. Jak byłem mały, nazwałem ją Basia i chciałem się z nią ożenić. A teraz zabieram ją do każdego mojego mieszkania.
- Ja tak mam z moimi baletkami, które dostałam od mamy jak byłam mała  na któreś tam urodziny. I choć dawno już są za małe to nigdy ich nie wyrzuciłam.
- No widzisz.. Mamy coś ze sobą wspólnego.
- A to dobrze czy źle?
- Jak dla mnie bardzo dobrze.

Uśmiechnęła się co sprawiło, że przyjrzał jej się dokładnie. Miała uśmiech taki jak.. jak Ania. Taki promienny, perlisty wręcz. Był Nią oczarowany.
- Co robisz jutro?- spytał, przerywając niezręczny moment ciszy.
- Jutro będę ćwiczysz nad układem. Mam pojutrze konkurs.
- Będę trzymał kciuki. Wierzę, że wygrasz.
Poczuła jak jej policzki zmieniają kolor. Zaczerwieniła się. Nie wiedząc dlaczego, przecież Robert nie powiedział nic takiego. A może po prostu... ucieszyła się z takich słów wypowiedzianych przez Roberta? Skarciła siebie w myślach.
- Robert, jedziesz z Nami do domu?- spytała Ewa, trzymając swojego pijanego męża za rękę.
- Jaa.. Yyy... Nie..- odpowiedział po chwili.
- To zostanie u Nas- stwierdziła po chwili Agata.

Po chwili Ewa wyszła wraz z mężem i Reusem , a Agata zostawiła ich samych, twierdząc że musi się położyć.
- Właściwie to ja też już muszę iść- powiedziała z żalem Iza.
- Może jeszcze trochę zostaniesz?
- A może mnie odprowadzisz?- spytała nieśmiało.
- Chętnie.
Ruszył za Nią, obserwując każdy jej chwiejny krok. On pewnie szedł takim samym, w końcu wypili dwie butelki wina.
Otworzyła cicho drzwi i zdjęła swoje sandały przy wejściu.
Stał tuż za Nią. Odwróciła swoją głowę tak iż patrzyła mu prosto w twarz. Dzieliło ich tylko kilka centymetrów. Czuli swoje oddechy na swojej skórze. Nagle Robert zapragnął by przestały ich dzielić nawet centymetry. Pochylił się i musnął jej warg.  Odwróciła się, przerywając tym samym pragnienia Roberta o długich i namiętnych pocałunku.
Zaprowadził ją do pokoju. Patrzył jak kładzie się na swoje łóżko.
- Robert- szepnęła.- Robert, zostań.
Słowa Izy zaskoczyło go.. mile.
- Zostanę.
- Ale obiecaj.
- Obiecuje.
 Położył się obok Niej.
Patrzył jej prosto w oczy, swą rękę ułożył na jej talii. Po chwili przesuwał ją coraz wyżej, aż owinął jej na karku, a swoje palce wplótł w jej włosy. Przybliżył się i zaczął ją całować.
 - Przestań- powiedziała.
Ale on nie chciał tego przerywać za żadne skarby. Baa.. nawet chciał czegoś więcej.
Może to alkohol?Może głupota? A może zauroczenie?
- Błagam Cię tato przestań- z jej oczu poleciały łzy.
Przerwał, zastanawiając się co ona do Niego mówi. W żaden sposób nie mógł zrozumieć jej słów.
Tato? To pewnie, dlatego że jest pijana. A co jesli nie?
Spojrzał na Nią. Zasnęła. Wyglądała słodko jak spała. Wpatrywał się jak delikatnie podnosi się  jej klatka piersiowa i opada.
Poprawił jej włosy, które opadły jej na twarz. Uśmiechnął się.
Było jak w niebie, jednak coś nie dawało mu spokoju. Tylko nie wiedział co...





To nie tak, że nie lubię Ani Lewandowskiej. Bardzo ją lubię, więc  było mi jeszcze ciężej gdy pisałem o jej śmierci. Śmieszą mnie wszystkie opowiadania, w którym Ania zdradza Roberta, albo Robert Anię, dlatego w tym tak nie będzie. Początkowo głównym bohaterem miał być Reus, ale  czytałam już opowiadanie gdzie Reus był dupkiem, dlatego tu głównym bohaterem jest Robert. O kurcze już za dużo powiedziałam:)
Miłego czytania !







5 komentarzy:

  1. hmm sportowa tematyka ;] czytałam blogi o tematyce siatkówki, ale nigdy piłki nożnej
    no ale ogólnie, to nieźle piszesz ;)
    pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem pod wrażeniem. Piszesz wspaniale. Tak ciekawie. Oby tak dalej :) nie przestawaj ;D

    zapraszam do mnie ;D
    http://meaaningless.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Smutne, naprawdę smutne ;c
    Wydaje mi się, że Robert jest wspaniałym facetem. Jednak zastanawia mnie, czy główna bohaterka zdoła mu zaufać po tym, czego doświadczyła w dzieciństwie. Dodaję do obserwowanych i czekam na next ^^
    Pozdrawiam ! :**
    Będzie mi bardzo miło jeśli wpadniesz do mnie i zostawisz komentarz.
    http://opowiadanie-nartami-pisane.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja czekam na następne Twoje opowiadania :P
      Ps. Też mam "skoczne" opowiadania :)

      Usuń
  4. Piękne i cudowne *.*
    Masz taki lekki styl, przyjemnie się go czyta.'Historia świetna ! :) Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń